20 lat to kawał czasu. Wyobraźcie sobie świat, w którym nie ma zbyt wielu kinowych filmów dokumentalnych, a reportaż telewizyjny miesza się ze szlachetną formą dokumentu artystycznego. Mało kto wie, czym są eseje filmowe, ale przede wszystkim nikt ich nie ogląda na wielkim ekranie („Sugar Man” zawojuje świat dopiero za 10 lat!). Hegemonem jest naziemna telewizja i nawet książek reporterskich nie czyta się jeszcze masowo. Oto pejzaż, w którym startuje najpopularniejszy obecnie festiwal dokumentalny w Polsce: Millenium Docs Against Gravity.
Festiwal dziś to przede wszystkim genialny pomysł „rozszczepienia” warszawskiej imprezy na największe miasta w Polsce. Nie, nie robienie retrospektyw, „the best of”, pokazywanie ułamka „tego prawdziwego festiwalu”, ale zorganizowanie osobnych imprez – z gośćmi, uroczystymi premierami i imprezami towarzyszącymi. Nawet jurorzy są lokalni i lokalnie przyznaje swoją nagrodę publiczność. Wspólna jest nazwa, promocja oraz – co najważniejsze – cała gama wspaniałych tytułów, które nie miałyby szans na jednorazowy pokaz w mniejszym mieście. I jeszcze jeden, być może dla ludzi spoza filmowego środowiska mało znaczący element tej układanki – jeśli naprawdę zależy ci na masowej publiczności w Polsce, to chcesz mieć swoją premierę na MDAG. Bo do kin walą tłumy.
Właściwie należałoby polecić wszystkie filmy, bo co najmniej połowa to gorąco oczekiwane u nas tytuły, a reszta intryguje tematem lub pozycją twórców. Jedno jest pewne: w tym roku pewniakami są… Polacy. W ciemno można więc wybierać właśnie te produkcje (w sumie aż osiem). I tak koniecznie trzeba zobaczyć obsypane już międzynarodowymi nagrodami „Pianoforte” Jakuba Piątka (pokazywany m.in. na Sundance), który opowiada o zmaganiach muzyków z okrucieństwem dobrze naoliwionego mechanizmu, jakim okazuje się Konkurs Chopinowski.
Bezwzględnie trzeba wybrać się na „Fantastycznego Matta Parey’a” – filmowy portret Macieja Parowskiego, który „odkrył Sapkowskiego i poznał Dukaja z Bagińskim” (przy okazji będąc wieloletnim redaktorem „Fantastyki” i wpuszczając na salony literaturę popularną). Bartosz Paduch łączy komiksową animację ze zdjęciami archiwalnymi i wspomnieniami pisarzy z różnych pokoleń, portretując bohatera, ale i czasy, w których pracował.
Zupełnie innym językiem opowiadany jest „Kiosk” Daniela Stopy, czyli delikatny, intymny portret dwóch kobiet, które ze sobą pracują, ale tak naprawdę przyjaźnią się, wspierają, chronią przed upadkiem. O ile Stopa przybliża się do swoich bohaterek najbliżej jak tylko można, to Piotr Pawlus i Tomasz Wolski („W Ukrainie”, tegoroczne Berlinale) patrzą na świat w chłodnym duchu slow cinema – powoli, z daleka, z dystansu. I jeszcze emocjonalna „Filipka” Dawida Nickela – film o nienormatywnej seksualności w nie najłatwiejszych czasach.
W końcu dwa oczekiwane od dawna przeboje. „Vika!” Agnieszki Zwiefki (czyli portret słynnej DJ Viki) i absolutnie poruszający filozoficzny fresk dokumentalny „Solaris Mon Amour”, w którym Kuba Mikurda metodą found footage (przy wykorzystaniu fragmentów z 70 filmów wyprodukowanych przez Wytwórnię Filmów Oświatowych w Łodzi w latach 60.) opowiada historię „Solaris”, Lema i istoty straty we współczesnym świecie. Wszystkie spotkania i projekcje odbędą się w katowickich kinach Światowid, Rialto i Kosmos pomiędzy 12 a 21 maja.
Zapisz się !
Bądź na bieżąco
Bądź ultra_
Nie przegap najnowszych wydarzeń w regionie. Trzymaj rękę na pulsie.
Zapisując się wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych przez Administratora Danych Osobowych Ultramaryna s.c. w celu realizacji usługi newsletter. Zgodę możesz w każdej chwili cofnąć. Przeczytaj naszą politykę prywatności.