Jakub SkorupaDo góry nogami
Nalewał piwo na biesiadach górniczych, handlował samochodami, produkował filmy korporacyjne, a nawet napisał sztukę teatralną. Odszedł z korporacji, żeby tworzyć muzykę. Sprawdźcie, co miał nam do powiedzenia Jakub Skorupa – wokalista, autor tekstów i gitarzysta okrzyknięty nadzieją 2021 roku po wydaniu debiutanckiego singla „Pociągi towarowe”.
Jestem artystą, który… dopiero zaczyna, chociaż powinien już kończyć. To dziwne uczucie, kiedy przewracasz swoje życie do góry nogami i zabierasz się za skitrane w szufladzie piosenki, w momencie gdy większość twoich znajomych stawia na jak największą stabilizację.
W tej chwili jestem na etapie… nagraliśmy album, robimy miksy i szykujemy się do pierwszej trasy koncertowej na poważnie. Trochę jak przy zapuszczaniu włosów – jest taki moment, że już nie są krótkie, ale jeszcze nie są długie. To jest właśnie ten etap.
Moim największym sukcesem jest… pogadanie ze sobą uczciwie o tym, co jest dla mnie ważne i codzienne stawianie małych kroków w tym kierunku. Ale jestem też bardzo zadowolony z faktu, że opanowałem pewną sztuczkę iluzjonistyczną wykonywaną piątym palcem lewej dłoni. Trudno ją opisać słowami, musiałbym pokazać.
Lubię grać na dużych festiwalach, bo… tak naprawdę jedyny duży festiwal, na którym graliśmy do tej pory, to Męskie Granie, więc mało wiem, dlaczego lubię, ale było miło i ludzie byli mili. Może na innych dużych festiwalach jest podobnie?
Obecne czasy są… jakiś czas temu zorientowałem się, że żyjemy w przyszłości, której nikt nie przewidział. Każdego dosyć mocno sponiewierało i trochę nie wiadomo co dalej. Czy człowiek przetrwa na tej planecie, czy może zaraz wszyscy będziemy pakować walizki?
Ale jestem też bardzo zadowolony z faktu, że opanowałem pewną sztuczkę iluzjonistyczną wykonywaną piątym palcem lewej dłoni. Trudno ją opisać słowami, musiałbym pokazać.
Sytuacja w naszym kraju jest… przedziwna. Nigdy nie byliśmy mistrzami zaufania względem siebie, a mam wrażenie, że to zaufanie coraz bardziej zanika. Jako obywatele chyba stajemy się samotnymi wyspami, które grupują się w nieprzyjazne archipelagi. A fajnie byłoby zobaczyć na horyzoncie jakiś wspólny i rozsądny cel.
Kondycja polskiej muzyki jest… coraz lepsza i mówię to jako słuchacz, który jara się coraz większą różnorodnością na polskiej scenie. Jest coraz więcej dobrej alternatywy, która romansuje z popem i totalnie pozbawiony kompleksów rap, który jest nowym popem. Miło było usłyszeć Szczyla z Roguckim, tak samo jak Króla z Rosalie. Ale myślę, że jeszcze sporo ciekawych rzeczy może się wydarzyć i Michał Matczak jest tego dowodem.
Albumy, które zabrałbym na bezludną wyspę: „Nevermind” Nirvany – to jest album, który jest moim narkotykiem od lat; „AM” Arctic Monkeys i „Whatever People Say I Am, That’s What I Am Not” – Alex Turner jest typem, którego zwinną narrację uwielbiam i jestem fanem Małp od czasów ich strony na MySpace. I jeszcze „At Least for Now” Benjamina Clementine’a na pochmurne dni.
Miejsca na Śląsku, które lubię odwiedzać… lubię miasto, ale lubię też zieleń, dlatego w lecie staram się jeździć do lasu. Nieopodal Gliwic jest spory kawał lasu w Rudach Raciborskich. Jezioro Czechowickie w Gliwicach, gdzie można wypożyczyć łódkę i śmiało wskoczyć do wody, bo jest rzeczywiście czysta. I może dlatego, że wychowałem się na klasycznym blokowisku, to nadal zachwycam się architekturą i kamienicami z przełomu XIX i XX wieku: Kato, Gliwice, Bytom.
W najbliższym czasie chcę… zagrać kilka koncertów, pomedytować i przeczytać kilka dobrych wiadomości.
>> sprawdź profil Jakuba Skorupy na Fb
listopad/grudzień 2021
PODZIEL SIĘ
tekst
Marcin Misztalski