Ze szpaczej budki 232024: Słuchanie, czytanie, oglądanie
Kolejny rok za nami! Czas na tradycyjne podsumowanie kulturalnych uniesień i odkryć, które towarzyszyły mi przez ostatnie 12 miesięcy.
SŁUCHANIE
Album roku bezapelacyjnie należy do Jona Hopkinsa i jego monumentalnego „Ritual”. To 40-minutowa techno-podróż, która od pierwszego przesłuchu wbija się w pamięć jak mało która płyta w ostatnich latach. Hopkins zbudował tu napięcie mistrzowsko – czekanie na kulminacyjny moment jest jak medytacja, a gdy wreszcie nadchodzi, dosłownie unosi nas ponad ziemię. To muzyka, która natychmiast dołącza do panteonu klasyków elektroniki.
W kategorii „Święty spokój” królowały:
– „Endlessness” Nali Sinephro – ambientowe przestrzenie pełne ciepła, płyta, która brzmi jak morze z oddali, hipnotyzuje, koi i uspokaja, a co ważniejsze, już za nieco ponad pół roku będziemy mogli posłuchać tego materiału na żywo w Katowicach, gdy artystka pojawi się na Off Festival 2025.
– „Paris Live” Nilsa Frahma – fortepianowa magia w najczystszej postaci, perfekcyjny zapis wszechstronnego talentu Frahma, który mogliśmy podziwiać kilka lat temu na żywo w katowickiej Fabryce Porcelany, gdzie dał jeden z najpiękniejszych występów w muzycznej historii naszego miasta.
– „Mosaic” Christiana Fennesza – dźwiękowe pejzaże najwyższej próby, kolejna z wielkich „morskich” płyt tego roku, zbudowana w całości na falujących syntezatorowych dźwiękach, choć tu łatwiej wyobrazić sobie zimę nad Bałtykiem niż słoneczne, tropikalne wizje mórz Nali Sinephro.
Jazzowe objawienia roku to zdecydowanie:
– Edrix Puzzle z hipnotyzującym „Lotus Blossom”, które łączy krautrockowe transowe rytmy, kosmiczne dźwięki i londyńską szkołę improwizacji, przynosząc dźwięki, które solidnie tkwią w jazz-rockowych pomysłach lat 70., brzmią jednak na wskroś nowocześnie.
– Skerik i jego „Compersion Quartet” – free jazz w wykonaniu jednego z moich ulubionych saksofonistów, który od dobrych 25 lat krąży pomiędzy totalną improwizacją a punkową energią, a na ostatniej płycie równie doskonale łączy te trendy, jak w swoich legendarnych zespołach o niezapomnianych nazwach w rodzaju The Dead Kenny G’s.
– Greg Foat z kosmicznym „The Rituals Of Infinity”, gdzie po raz kolejny pokazuje, że jest jednym z najbardziej osobnych twórców we współczesnym jazzie i trzymając się z dala od mód i trendów, stworzył wspaniały, energetyczny album, łączący delikatną elektronikę z wirtuozerską grą muzyków.
W elektronice zatrzęsło:
– The Bug powrócił z potężnym „Machine”, dowodząc nie pierwszy raz, że nie ma ciekawszego w tym momencie artysty na szeroko pojmowanej scenie muzyki basowej.
– Jamie XX zachwycił albumem „In Waves”, łącząc klubowe trendy z niespożytą energią i biblioteką zupełnie niespodziewanych sampli.
– Axel Boman rozhuśtał parkiety płytą „Space Drug”, udowadniając, że debiutanckie „Family Vacation” sprzed ponad dekady nie było szczęśliwym przypadkiem i pokazując się jako jeden z ciekawszych artystów poszukujących własnej ekspresji w obszarze muzyki tanecznej.
Hip-hop przyniósł kilka perełek:
– Erick The Architect z introspektywnym „I’ve Never Been Here Before”, którego słucha się, jakby rok 1994 trwał w najlepsze, a na naszych plejlistach wciąż rządziły takie składy jak Outkast, De La Soul czy A Tribe Called Quest.
– Chief Keef i jego „Almighty So 2” – album, który od pierwszego numeru wchodzi do głowy razem z drzwiami, jak policyjny rajd na gangsterską kryjówkę, a potem napięcie tylko narasta, przynosząc 18 naładowanych zmęczeniem i agresją numerów, opisujących dzisiejszą Amerykę.
– Kendrick z eksperymentalnym „GNX”, który razem z dziesięcioma co najmniej płytami z tego roku zmusił mnie do myślenia, czy nie będziemy wspominali 2024 jako jednej z najważniejszych dat w historii hip-hopu, roku, w którym wreszcie gatunek po latach zastoju dostarczył co najmniej tuzin dowodów, że wciąż jest w nim ogrom kreatywnych artystów.
CZYTANIE
Książką roku okazała się „Lektura uproszczona” Cristiny Morales (tłum. K. Okrasko/A. Ostrowska) – powieść, która bawi, prowokuje i zmusza do myślenia. Fragment o komisji wyborczej to już klasyka współczesnej literatury.
Pozostałe czytelnicze odkrycia:
– „Diabeł to czarny pies” Sándora Jászberényiego – mistrzowskie gonzo dziennikarstwo, które pokazuje, że koloryzowanie i zmyślenie prowadzą czasem do prawdy ciekawszej od faktów.
– „Uwierz w Plan” Williama Sommera – wnikliwe studium fenomenu QAnon, bazujące na rzetelnym dziennikarskim śledztwie oraz rozmowach z uczestnikami ruchu.
– „Hollywood. The Oral History” (red. Jeanine Basinger & Sam Wasson, 2023) – fascynująca historia fabryki snów zbudowana w całości z fragmentów wykładów dla American Film Institute, posklejanych w samplerskim stylu w wielogłosową rozmowę ludzi kina, od najważniejszych i najsławniejszych reżyserów po trzecie asystentki scenografki, a każde z nich ma mnóstwo ciekawych rzeczy do opowiedzenia.
– „Szyja żyrafy” Judith Schalansky – literacka precyzja najwyższej próby, spowiedź życia starzejącej się nauczycielki, która krok po kroku traci złudzenia w kwestii ludzi i przyszłości naszego świata.
OGLĄDANIE
W kinie rok należał do:
– „I Saw The TV Glow” – hipnotyzujący, nieoczywisty, artystyczny film, któremu niepotrzebną krzywdę zrobiła etykietka horroru.
– „Diuna: Część druga” – epickie SF z rozmachem, które przypomina, jak ważne jest opowiadanie obrazem i wiara w inteligencję widzów.
– „Civil War” – brutalne kino drogi, będące jednocześnie wspaniałym hołdem dla klasyków fotografii wojennej oraz – przynajmniej moim zdaniem – doskonałym dopełnieniem filmów Johna Carpentera: „Ucieczka z Nowego Jorku” i „Ucieczka z Los Angeles”.
– „Kneecap” – świeże spojrzenie na hip-hop, który w tym filmie o dwójce wesołych patusów z Dublina okazuje się jednym z najpotężniejszych narzędzi kształtowania tożsamości społecznej i kulturowej oraz katalizatorem świeżej energii dla języka, który wszyscy skazywali na wymarcie.
– „Dicks: The Musical” – anarchistyczna eksplozja kreatywności, której musicie doświadczyć bez żadnej wiedzy i oczekiwań.
Serialowe objawienia:
– „Carol i koniec świata” – genialna animacja o codzienności w obliczu apokalipsy.
– „Fight Night: The Million Dollar Heist” – fascynująca historia napadu stulecia, podczas którego obrabowani zostali wszyscy najważniejsi czarni gangsterzy Ameryki lat 70., którzy pojawili się w Atlancie na walce Muhammada Ali z Jerrym Quarrym.
Rok 2024 pokazał, że kultura wciąż potrafi zaskakiwać, prowokować i dostarczać intensywnych przeżyć. Szczególnie cieszy różnorodność form i gatunków oraz odwaga twórców w przekraczaniu konwencji, przynosząc ogrom nadziei, że w tym roku sztuka i kultura równie często nas zaskoczą.
PODZIEL SIĘ
tekst
Marceli Szpak