Rekreacje na wakacjeOdkrywamy okolicę
Wakacje na Śląsku i w Zagłębiu? Jeszcze przed 20 laty na taką propozycję można było zareagować jedynie śmiechem jak na niedorzeczny żart, ale od ponad dekady trwa odkrywanie naszego regionu na nowo i zupełna zmiana jego wizerunku. Z przemysłowego terenu wyrasta bowiem kraina pełna nieoczywistych miejscówek, które zachęcają do uprawiania urbexu czy spędzania czasu na świeżym powietrzu w otoczeniu zieleni.
Jak można przeczytać na stronie Metropolii GZM: „Wbrew utartym stereotypom, odnoszącym się do przemysłowej przeszłości wielu miast dzisiejszej Metropolii, tereny zieleni i lasy zajmują znaczną jej część – łącznie ponad 1/4 całego obszaru GZM. Same lasy to aż 25,4 proc., a parki i zieleńce (wg GUS – tereny zieleni publicznej będące w gestii samorządów) to ok. 1 proc. powierzchni wszystkich 41 gmin”.
Zachęceni statystykami i zainspirowani własnymi spacerami postanowiliśmy opisać kilka nieszablonowych tras i odkryć parę miejsc, które mogą zadziwić swoim autentycznym i wyrazistym pięknem. Doceniając magiczną moc Nikiszowca, nowoczesny rozmach Strefy Kultury ze Spodkiem, MCK-iem, NOSPR-em i Muzeum Śląskim oraz ikoniczność wypraw w głąb kopalni Guido i sztolni Królowej Luizy w Zabrzu, zdecydowaliśmy się pokazać wam odmienny wybór, gdyż Śląsk i Zagłębie to region zmieniający się na naszych oczach i ta transformacja powoduje, że wciąż można tu odkrywać zaskakujące miejsca.
RZEKA W MIEŚCIE
czyli trasa wzdłuż Rawy i Brynicy
Pod koniec XX wieku Rawa była synonimem zanieczyszczonej ściekami wody, a swoją obecność akcentowała niezbyt przyjemnym zapachem. Dzisiaj jest już oczyszczoną rzeką, którą przyciąga miejskim położeniem, a zarazem dzikością.
Źródła Rawy sięgają okolic stawu Marcin w Rudzie Śląskiej, a później przepływa ona przez Świętochłowice, Chorzów (Osiedle Ruch, Klimzowiec), Katowice (Osiedle Tysiąclecia, Załęże, Śródmieście, Osiedle Roździeńskiego, Zawodzie, Szopienice-Burowiec) i na granicy miasta z Sosnowcem wpada do Brynicy. Jej długość wynosi 19,6 km i nie cała rzeka jest na powierzchni, ale często przepływa ona schowana pod ziemią. Co ciekawe, Rawa w tym roku doczekała się swojego święta! Od teraz 25 maja możemy wpisać do kalendarza jako Święto Rzeki.
Na brzegach Rawy można zaobserwować jak zmieniały się miasta – zarówno w kontekście przyrody, jak i architektury. Warto więc zrobić sobie spacer brzegiem Rawy, by zobaczyć Śląsk i kawałek Zagłębia z perspektywy rzeki.
A jeżeli chodzi o Zagłębie, to pod samą stolicą tego regionu płynie rzeka–legenda. „Brynica to chyba najtrwalsza polska granica w dziejach” – jak napisał o niej Zbigniew Rokita w programie do sztuki „Nikaj”. Rzeka ta, licząca 54,9 km, zaczyna swój bieg w Mysłowie, w powiecie myszkowskim, a kończy w Mysłowicach przy granicy z Sosnowcem. Stanowi historyczną granicę między Śląskiem a Małopolską i jest ciekawym miejscem, pełnym rozlewisk i mostów. Latem organizowane są spływy kajakowe po Brynicy.
ZIELONO I PIĘKNIE
czyli rezerwat Segiet, Żabie Doły i dolina Białej Przemszy
Wracając do stereotypu Śląska, podpytaliśmy o niego specjalistkę z GZM, Blankę Romanowską – dyrektorkę Departamentu Infrastruktury i Środowiska. „Stereotyp szarego Śląska i Zagłębia? Czy wciąż istnieje? Obawiam się, że tak. Wciąż spotykam się z pytaniem co ja – Dolnoślązaczka robię w tych szarych Katowicach, dlaczego wybrałam je na moją drugą ojczyznę? Ten stereotyp zmienia się każdorazowo, gdy ci nieprzekonani przyjadą na ten ‘szary’ Śląsk, do tego ‘szarego’ Zagłębia. W metropolii wymarzyliśmy sobie, że właśnie tutaj powstanie park krajobrazowy – forma ochrony przyrody, która chroni ją na równi z wartościami historycznymi i kulturowymi, a także walorami krajobrazowymi. To, w mojej ocenie, idealny obszar do powołania parku krajobrazowego, którego istnienie i funkcjonowanie będzie kolejnym pretekstem do odwiedzenia naszego regionu i przekonania się, że jest tu ZIELONO i PIĘKNIE”.
Zapytana o swoje ulubione miejsca na Śląsku i w Zagłębiu, odpowiada: „Hmm, jak tu się zdecydować na te trzy ulubione? No dobrze, wybieram bez pozycjonowania rezerwat Segiet na granicy Bytomia i Tarnowskich Gór, dolinę Białej Przemszy oraz Żabie Doły. Rezerwat Segiet jest dla mnie absolutnie magicznym miejscem ze względu na bukowy starodrzew, który przypomina mi ukochane Pojezierze Lubuskie ze swoimi morenowymi buczynami. Tutaj, w Segiecie, też można się zatracić, no i te charakterystyczne zarośnięte zapadliska pomiędzy wspaniałymi drzewami, które nadają temu miejscu wyjątkowości. Z kolei Żabie Doły otworzyły mi oczy na fakt, że totalnie przekształcony przez działalność ludzką teren może stać się ostoją rzadkich gatunków flory i fauny, w szczególności ostoją ptaków. Te miejsca absolutnie zasługują na ochronę. A dolina Białej Przemszy? Wystarczy wsiąść w kajak i przekonać się, że Zagłębie może wyglądać zupełnie inaczej – zielono, dziko, pięknie!”.
Stereotyp szarego Śląska i Zagłębia? Czy wciąż istnieje? Obawiam się, że tak. Wciąż spotykam się z pytaniem co ja – Dolnoślązaczka robię w tych szarych Katowicach, dlaczego wybrałam je na moją drugą ojczyznę?
EFEKT HAŁDY
czyli tam, gdzie post-industria zarasta przyrodą
Pisanie o przyrodzie na Śląsku i w Zagłębiu bez wspomnienia hałd to jakby zapomnieć o całej industrialnej przeszłości. Sama hałda nie jest częścią przyrody – jest wytworem działalności człowieka, czyli miejscem, na którym składowane są odpady z kopalń, hut i innych przedsiębiorstw. Co w takim razie robi tam przyroda? Tworzy nowe ekosystemy poprzez zarastanie tych nieużytków, oczywiście z pomocą człowieka, który je zalesia i sadzi tam krzewy.
Jak tłumaczy Blanka Romanowska: „W początkach transformacji na Śląsku i Zagłębiu patrzyliśmy na hałdy jak na nikomu niepotrzebne wysypiska. Dziś wiemy, że są one wartościowym elementem krajobrazu, który warto i trzeba chronić, że są one ostoją roślin i zwierząt, i stanowią mikro płuca dla okolicznych zamieszkanych terenów, a także miejscem wypoczynku. Takie właśnie miejsca, między innymi, chcemy chronić w nowym parku krajobrazowym”.
Efekt hałd można sprawdzić od tej najwyższej – Szarloty (szczyt na 493 m n.p.m) w Rydułtowach, z której przy dobrej pogodzie widać Tatry, po te katowickie: na Wełnowcu – najbardziej miejskiej i najbliżej centrum, z której widać Siemianowice i Czeladź, w Murckach (330 m n.p.m) i w Kostuchnie (339 m n.p.m) z widokiem na lasy i kopalnię „Boże Dary”. Hałda na „Koście” ma nawet swój profil na Facebooku – „Nojpiykniejszo hołda na księżycu”, a Lech Majewski kręcił tu film „Młyn i krzyż”.
RAJ DLA FILMOWCÓW
czyli tropem filmowych produkcji
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego Śląsk i Zagłębie są tak atrakcyjne pod względem lokacji filmowych? Na to pytanie odpowiada Patrycja Młynarczyk – kierowniczka Silesia Film Comission, która zajmuje się także lokacjami filmowymi w regionie. „Na dużą atrakcyjność naszych lokacji wpływa kilka czynników. Przede wszystkim niezwykła różnorodność dostępnych obiektów i plenerów. Filmowcy mają do dyspozycji m.in. przestrzenie industrialne, postindustrialne, obiekty historyczne, współczesne budynki i krajobrazy.
Nie bez znaczenia jest rozwinięta sieć komunikacyjna i drogowa, która pozwala w krótkim czasie przemieszczać się ekipie filmowej pomiędzy wybranymi lokacjami. Właściciele i zarządcy obiektów, które wykorzystywane są jako plan filmowy, są bardzo otwarci na filmowców, co jest niezwykle istotne w promowaniu województwa jako doskonałego miejsca do lokowania filmów”.
Daje to wymierny efekt, bo wiele filmów jest kręconych u nas. „Na fali sukcesu ‘Strefy interesów’ nie sposób nie zacząć tej wyliczanki od gmachu Sejmu Śląskiego, w którym Jonathan Glazer ulokował część zdjęć do nagrodzonego Oscarem filmu. Obiekt ten wspaniale zagrał także w filmach ‘Jestem mordercą’ Macieja Pieprzycy oraz ‘Obywatel Jones’ Agnieszki Holland. To dość nietypowe, że budynek administracji publicznej staje się planem filmowym, co potwierdza dużą otwartość gospodarzy na przyjmowanie ekip filmowych.
Chętnie wykorzystywanym przez filmowców przykładem architektury socrealizmu jest Pałac Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej. Wiele tytułów zostało ulokowanych w tym obiekcie, m.in. ‘Ikar. Historia Mietka Kosza’, ‘Kurier’, ‘Gierek’ czy ‘Obywatel Jones’. Niezwykła historia spotkała amfiteatr Buk w Rudach Raciborskich, który za sprawą filmu ‘Zimna wojna’ zobaczył cały świat. W 2018 roku po długich poszukiwaniach idealnego obiektu Paweł Pawlikowski zainteresował się nim i sprowadził tam ekipę filmową” – opowiada Patrycja Młynarczyk.
Magia filmowa jest też możliwa dzięki szerokiemu spektrum obiektów, które poprzez swoją plastyczność, funkcjonalność lub rozmach stanowią dla filmowców źródło inspiracji czy spełniają ich wyobrażenia idealnej miejscówki do „zagrania” w ich obrazie.
„Lokacją filmową często stają się nieoczywiste miejsca. Żeby przenieść na ekran jakąkolwiek historię, filmowcy muszą korzystać z najróżniejszych miejsc. Jedne grają samych siebie, inne udają odległe w czasie i przestrzeni miejsca. Śląskie lokacje były już m.in. Berlinem, Londynem, czy Węgrami. W animowanym spocie Silesia Film Commission chwalimy się, że na Śląsku można odtworzyć każdą potrzebną lokację, np. ‘Incepcję’ w Elektrociepłowni Szombierki czy ‘Braveheart’ w Beskidach.
Jednym z najpopularniejszych miejsc wśród filmowców jest budynek nieczynnego aresztu śledczego w Zabrzu. Ta gotowa scenograficznie lokacja ma prawdopodobnie najpełniejszy kalendarz zajętości. Ekipy filmowe mijają się w bramie obiektu, a zainteresowanie nie maleje. Trudno w Polsce o lepszy (i co ważne dostępny dla filmowców!) tego typu obiekt. Planem filmowym stają się również budynki szkolne. Wyróżnione w 2023 roku w plebiscycie na Śląską Lokację Filmową IV LO w Bytomiu posłużyło jako plan filmowy m.in. twórcom produkowanego dla Netflixa serialu ‘Bokser’, a katowickie III LO gościło m.in. ekipę filmu ‘Strzępy’” – dopowiada nasza filmowa przewodniczka.
PODZIEL SIĘ
tekst
Adrian Chorębała