Play!A może zmienić zasady gry…? Katowice na stolicę!
Co by było, gdyby na Górnym Śląsku wyrosła nam stolica kultury na miarę Europy? Od 2016 roku marzenia nabrały na sile, zmienił się też kierunek myślenia o roli kultury nie tylko w mieście, ale w sieci wzajemnych powiązań.
Katowice w kandydaturze o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury podkreślają, że są miastem, którego mieszkańcy powiązani są zależnościami z innymi miastami. Są też miastem, które dla innych miast i ich mieszkańców stanowi wyrazisty punkt odniesienia. Jednym zdaniem: Katowice nie są samotną wyspą. Są miastem „w kontekście”, ich bezapelacyjną siłą są powiązania z innymi gminami metropolii – te zwykłe, codzienne, oparte na relacjach i więziach mieszkańców.
Cała kandydatura podlegała zasadzie „bottom-up” – to mieszkańcy, a nie urzędnicy mieli wpływ na zawartość programową dokumentu aplikacyjnego – zarówno pierwszego, jak i drugiego bid booka. Lokalne społeczności zidentyfikowały potrzeby (i problemy), na które remedium stanowi Europejska Stolica Kultury. Stolica, która ma być realizacją marzeń mieszkańców o tym, w jakim mieście i w jakim regionie chcą mieszkać, jak o sobie opowiadać, czym się chwalić, co podkreślać, co wzmacniać i z jakimi wyzwaniami się mierzyć. Tu nie tylko chodzi się po ziemi, ale też schodzi pod ziemię. Kandydatura jest owocem marzeń i pragnień mieszkańców. I właśnie dlatego hasłem przewodnim aplikacji stało się „PLAY!”, które jest inkluzywne, proste, niesie ze sobą obietnicę świetnej zabawy… oraz wspólnego ustalania reguł gry.
Celem jest rozwój kultury, budowa ekosystemu opartego na odrębnej tożsamości każdej z gmin. Bazą jest uznanie i szacunek dla odmienności mieszkańców – ich różnych doświadczeń, poglądów, zachowań i potrzeb. Wspólnota, której ramy wyznacza greckie „polis” – autonomiczna, obywatelska, zaangażowana w życie społeczne i kulturalne, z silnym poczuciem przynależności i lojalności wobec wartości lokalnych. Ta kandydatura podkreśla odrębność i jest otwarta na każdą, absolutnie każdą grupę społeczną. Open Calle dotyczyły zarówno projektów kulturalnych, jak i społecznych, i artystycznych, duża część z nich znalazła się w aplikacji. Powołany do życia został „Spójnik”, program, dzięki któremu małe, sąsiedzkie grupy we współpracy z instytucjami kultury albo NGO’sami realizowały swoje pomysły na aktywności kulturalne angażujące mieszkańców i wynikające z ich pomysłów i potrzeb. To już się wydarzyło, bez oczekiwania na decyzję o przyznaniu / nie przyznaniu tytułu! A zainteresowanie „Spójnikiem” przerosło najśmielsze oczekiwania biura ESK – być może dlatego, że nie było wcześniej w naszym regionie (i chyba nawet kraju) mechanizmów dofinansowywania tak małych, lokalnych, pozainstytucjonalnych inicjatyw kulturalnych. Do „Spójnika” – on naprawdę zmienił zasady i oddał inicjatywę kulturotwórczych działań mieszkańcom.
Kandydatura Katowic i GZM to także pełen panel badań, które realizowane były w terenie, w każdym z podregionów górnośląsko-zagłębiowskiej metropolii. Raport, który je podsumowuje, jest dostępny w „bazie wiedzy”. Zainaugurowany został kongres Metropolia Kultury, który odbywać się będzie jak biennale – co dwa lata. Rozpoczęto szkolenia w instytucjach kultury, będące odpowiedzią na zidentyfikowane potrzeby kulturalników (i znowu: nie dyrektorów, nie kierowników, ale pracowników sektora). Nie trzeba na nie jeździć do Warszawy, odbywają się na miejscu, szkoleniowcy przyjeżdżają do uczestników. Uwagę skierowano też w stronę roli organizacji pozarządowych, aktywistek i aktywistów, a także osób zainteresowanych tematami społecznymi, kulturalnymi i artystycznymi, które stanowią grono lokalnych liderów opinii. To dla nich odbywają się Tkanki Kultury, tu tka się kolejna sieć powiązań międzysektorowych – z biznesem, z samorządem, z nauką. I wreszcie lokalni przewodnicy, których celnie wyłuskiwał projekt „Podziel się dzielnicą” – wspólne spacery po nieoczywistych, kryjących wiele historii katowickich (i nie tylko katowickich) przestrzeniach i krajobrazach.
Co kryje się pod hasłem PLAY! poza przekonaniem, że to właśnie kultura ma decydujący wpływ na dobrostan mieszkańców? Wiemy, że jest potrzebna każdemu z nas – buduje relacje, tworzy więzi, wzmacnia zaufanie w wobec ludzi i miejsca, w którym mieszkamy. Pomysły, marzenia i wizje uporządkowano w cztery linie programowe: Personal Playlist, Fair Play, Total Immersion oraz Re:play. W Personal Playlist najważniejsze jest osobiste doświadczenie. Linia ta zrzesza projekty, w których najważniejszy jest aktywny uczestnik wydarzeń – współtwórca kultury. To troska o dobrostan psychiczny i wieloaspektowe wymiary uczestniczenia i współtworzenia życia kulturalnego. Tu nie jesteś słuchaczem/oglądaczem – stajesz się eksperymentatorem, odkrywcą, twórcą własnej playlisty zgodnej z Twoją subkulturą i otwartością.
Fair Play stawia na wspólnotę – odbudowywanie i rozwijanie międzyludzkich relacji, w zgodzie z zasadami dla poszanowania inności, zwłaszcza wobec grup zagrożonych wykluczeniem. W Fair Play nie ma miejsca na stereotypy, chodzenie na skróty czy osądzanie innych. Jest miejsce na uczciwość, godność, szacunek, równość, współpracę i katalog obowiązujących wartości. Nie tylko wobec ludzi, ale i wobec przyrody.
Total immersion jest doświadczaniem przestrzeni – tej realnej, w mieście, ale i wirtualnej, w cyberkulturze. O nowych technologiach mówimy tu bez różowych okularów – są one zarówno możliwością, jak i zagrożeniem, nie można ich jednak pominąć. Kluczowe są interakcje i ich jakość. Przestrzeń potrafi inspirować do zmiany, kreować nowe formy uczestnictwa, śledzić relacje jednostka – jej otoczenie. Przyglądamy się tu postindustrialowi, naturze i technologiom.
I w końcu Re:play – linia, której motywem przewodnim jest czas. To propozycja nowego spojrzenia na dziedzictwo lokalne i jego twórcze przetworzenie (zarówno materialne jak i niematerialne) w nowe formy artystyczne i edukacyjne. Tu rządzą redefinicje, konteksty i transfer wiedzy między pokoleniami, grupami społecznymi i historiami. Ważne są zainteresowania, pasje, hobby, które potrafią filtrować rzeczywistość i wyciągać na pierwszy plan rzeczy z tła, pokazywać ich blask i oddziaływanie. To nowe narracje o nas samych, nowe zasady.
Kandydatura Katowic to wezwanie do wspólnej gry w realizację marzeń o regionie, który ma własną tożsamość, specyfikę, podziały – ale potrafi działać wspólnie, po sąsiedzku. Gdzie, jak nie tutaj, istnieje źródłowa pamięć o tym, że człowiek sam sobie w życiu nie poradzi. Wie o tym każdy, kto choć raz zjechał pod ziemię. Nie daliśmy się zaczarować okrągłymi słowami o tym, że teraz w świecie liczy się tylko jednostka i jej cele. Doskonale wiemy, że u nas, w metropolii, liczy się wspólnota, relacje, radość z aktywności, biesiadowania, opowiadania o tym jak to było i snucia marzeń jak będzie. Jesteśmy małą Europą – nigdzie indziej tak bardzo nie zmieniały się granice, nigdzie indziej antropocen (czyli wpływ człowieka na środowisko naturalne) nie spotyka się z plejstocenem (węgiel wydobywany spod ziemi). Gdy inni dopiero myślą o zielonych pasach ochronnych wokół miast, my mieliśmy Leśny Pas Ochronny GOPu – nie trzeba nam tłumaczyć jak bardzo ważna jest dla nas przyroda i odpoczynek w zieleni. Wiemy, jakie mamy atuty i myślimy o sobie dobrze.
Czy Katowice zostaną Europejską Stolicą Kultury w roku 2029? Nie wiemy. W wyścigu biorą udział także Lublin, Kołobrzeg i Bielsko-Biała. Trzymamy za nich kciuki. A także za nas, bo wiemy, że nasza kandydatura została przygotowana najlepiej, jak byliśmy w stanie ją zrobić. Dzięki mieszkańcom i zmianie zasad gry.
Zrealizowano z udziałem środków finansowych z budżetu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.
PODZIEL SIĘ
tekst
Magdalena Gościniak