Paulina JóźwikPochwała zwyczajności
Paulina Jóźwik swoim debiutem „Strupki” pokazała, że jest w polskiej literaturze miejsce na inteligentną powieść popularną. Pochodząca z Tarnowskich Gór autorka z czułością opowiada o odkrywaniu własnej tożsamości poprzez historię swojej babci.
Jej debiut przywodzi na myśl książki Elizabeth Strout czy Alice Munro – są pochwałą zwyczajności, a jednocześnie poszukiwaniem niezwykłości w codziennych sprawach. „Strupki” wciągają czytelnika naturalnością opowiadania i dobrze sportretowanymi bohaterkami. Paulina Jóźwik zdradziła nam, dlaczego pisze, co ją inspiruje i czym jest dla niej Śląsk.
Jestem…
sobą, zwykłą dziewczyną, która lubi zadawać pytania, dobrze zjeść, świętokrzyskie łąki, kawę, słownik synonimów, jesień, własne żarty i dla której pisanie jest bardzo ważnym elementem życia. A przy okazji jestem też autorką powieści pt. „Strupki”.
Piszę, ponieważ…
układam w ten sposób myśli. Próbuję przez tekst komunikować się z innymi ludźmi, wywoływać emocje i zadawać pytania. A poza tym pisanie sprawia mi ogromną frajdę, mimo że zazwyczaj piszę o smutnych rzeczach.
„Strupki” opowiadają o pamięci, ponieważ…
mam małą obsesję na punkcie tego tematu. „Strupki” łączą się z moją historią rodzinną – moja babcia chorowała na demencję. Od kilku lat zadawałam sobie pytanie, czy można pozostać sobą, gdy ktoś ważny dla nas straci pamięć i zapomni, kim jesteśmy? To pytanie było impulsem do napisania tej historii.
Inspiruje mnie…
wszystko, co mnie otacza. To może być rozmowa zasłyszana w tramwaju, tekst piosenki, obraz, film. Na przykład pierwszy fragment, który napisałam do „Strupków”, powstał na podstawie fotografii, którą przypadkiem znalazłam jeszcze na studiach w książce z biblioteki. Czasem niewiele mi potrzeba, by pisać.
Śląsk dla mnie to…
miejsce bliskie, bo urodziłam się w Tarnowskich Górach i wychowałam się na jednym z tarnogórskich blokowisk. Śląsk to też dla mnie miejsce obce, bo moje rodzinne korzenie sięgają innych rejonów Polski i nie czuję się Ślązaczką z krwi i kości.
Niezbędne w mojej pracy pisarki jest…
przygotowanie. Proces tworzenia zaczynam od researchu, czytam dużo na temat tego, o czym chcę pisać, szukam inspiracji. Przydaje się też umiejętność dystansowania się do własnych tekstów.
Za swoje największe osiągnięcie uważam…
wzięcie się na poważnie za pisanie „Strupków” i zakończenie mojego toksycznego romansu z perfekcjonizmem. Książkę pisałam dwa lata. Najtrudniejsze było to, że ja się na tej książce uczyłam warsztatu, więc w połowie byłam trochę wystraszona, że rzuciłam się na zbyt głęboką wodę. Co prawda moja powieść nie jest objętościowo duża, ale trudne było dla mnie to, by panować nad tekstem i pamiętać, co napisałam wcześniej, a potem poskładać to w spójną całość.
W literaturze najbardziej pociąga mnie…
z jednej strony możliwość podglądania życia ludzi różniących się ode mnie. Z drugiej strony – znajdowanie podobieństwa doświadczeń i emocji między mną a bohaterami książek, które czytam.
Moje plany na przyszłość to…
pisanie. Przede mną praca nad drugą powieścią – tym razem fabuła będzie osadzona na Śląsku. Mimo że nie łączą mnie z tym regionem historyczne więzi (cała moja rodzina pochodzi ze świętokrzyskiej wsi), jest to dla mnie fascynujące miejsce i to postaram się zawrzeć w swojej kolejnej opowieści.
ultramaryna, marzec 2020
Zanim przejdziecie do lektury debiutanckiej powieść Pauliny Jóźwik, zajrzyjcie na jej bloga.
PODZIEL SIĘ
tekst
Adrian Chorębała