Prawdziwie wielkim, porywającym i dla wielu z nas niezapomnianym finałem Dni Województwa Śląskiego był koncert Manu Chao. Specjalnie dla Ultramaryny o swoich wrażeniach opowiada José-Manuel Thomas Arthur Chao.
Ultramaryna: Zacznę od tego, że to wielki zaszczyt gościć was na Górnym Śląsku. Wszyscy od dawna marzyliśmy o takiej energii. I ona eksplodowała na wczorajszym koncercie.
Manu Chao: Było bardzo dobrze, to dla nas wspaniałe doświadczenie. Chcę powiedzieć: dziękuję wszystkim, którzy byli na koncercie, ludziom stąd i tym, którzy przyjechali z innych miast. Jesteśmy wdzięczni Katowicom za zaproszenie i zaufanie, jakim nas obdarzyły. Energia była niesamowita.
Skąd bierze się ta energia? Z relacji z tłumem. To działa jak małe dynamo – kiedy wysyłamy energię ze sceny, ono zaczyna pracować. Publiczność oddaje nam jeszcze więcej energii, a potem ten mechanizm się napędza. Jest też jeszcze sposób, w jaki tworzymy naszą muzykę. Ona wypływa z duszy, jest naszym całym życiem. Kochamy to, co robimy i czujemy się szczęściarzami, gdy ludzie kochają naszą muzykę. To oznacza, że możemy się jakoś przydać. I stąd bierze się energia, którą każdego dnia oddajemy ludziom. Na koncertach nigdy nie gramy na 20, 50 czy 70% naszych możliwości. Gramy na 100%.
W zeszłym tygodniu w Katowicach wystąpił Emir Kusturica wraz ze swoją szaloną orkiestrą. Wiem, że kiedyś współpracowaliście. Czy zdarzyło wam się wspólnie zagrać? Tak, współpracowaliśmy przy filmie o Diego Maradonie. Niestety minęliśmy się w Katowicach. To świetni muzycy, wokalista jest niesamowity, a gość ze skrzypcami jest po prostu genialny! Dzieliliśmy do tej pory kilka festiwali, a pracując przy filmie spędziliśmy trochę czasu w Argentynie i oczywiście po godzinach improwizowaliśmy w hotelu.
Dużo podróżujesz. Czy jest takie miejsce, w którym czujesz się jak w domu? W teraźniejszym momencie. Moim zdaniem dom nie jest fizycznym miejscem. Wszędzie tam, gdzie aktualnie się znajdujesz, powinieneś czuć się jak w domu. Taka jest moja filozofia i dlatego teraz czuję się jak w domu – tutaj. Oczywiście mam swoje miejsca w Barcelonie, Paryżu, Brazylii, ale jestem szczęśliwy, że mogę podróżować po świecie.
Dziękuję raz jeszcze za wspaniały koncert i za rozmowę. Wracajcie jak najszybciej. Nie mogę się doczekać. To była przyjemność.
ultramaryna, maj 2012
>>> fotorelacja z Dni Województwa Śląskiego
>>> o Manu Chao pisze Marceli Szpak
PODZIEL SIĘ
tekst
Marta Nendza