Kronos QuartetDotąd wykorzystaliśmy ułamek dostępnych możliwości
Powołany do życia w 1973 roku przez Davida Harringtona Kronos Quartet jest bez wątpienia najbardziej znanym kwartetem smyczkowym świata. Specjalizuje się w wykonywaniu muzyki współczesnej. Liczba utworów skomponowanych przez różnych artystów specjalnie dla grupy sięga już około 600, jednak sekret niezwykłej popularności zespołu tkwi w niemal niespotykanej otwartości stylistycznej.
Zainteresowania muzyków obejmują niezwykle rozległe obszary muzycznego świata. Wykonywali i wykonują muzykę eksperymentalną, dawną i antyczną, jazz, tango, meksykański folk, muzykę filmową, wreszcie współpracują z licznymi wykonawcami szeroko rozumianej muzyki popularnej (Tom Waits, David Bowie, Björk, Dave Matthews, Nelly Furtado czy Amon Tobin to tylko niektórzy z nich). Szerokim echem odbiły się również smyczkowe aranżacje kompozycji Jimiego Hendrixa. 10 listopada, podczas 16. edycji Górnośląskiego Festiwalu Sztuki Kameralnej w Katowicach, Kronos Quartet wykona kwartety smyczkowe Henryka Góreckiego. W związku z tym wydarzeniem udało nam się przeprowadzić wywiad z Davidem Harringtonem.
Ultramaryna: Rozpocznijmy pytaniem o nadchodzący, listopadowy koncert w Katowicach. Wciąż pamiętamy wasz występ tutaj sprzed dziesięciu lat z udziałem Henryka Mikołaja Góreckiego, co było nadzwyczajnym i niezapomnianym wydarzeniem. Wiem, że ów kolejny koncert również będzie dedykowany Góreckiemu. Współpracujecie ze sobą od ponad dwudziestu lat – czy mógłbyś opowiedzieć nam, jak rozpoczęła się ta przyjaźń?
David Harrington: Wszystko zaczęło się około roku 1987, a może nawet w 1986, kiedy po raz pierwszy usłyszałem trzecią symfonię Góreckiego. Mój przyjaciel przysłał mi kasetę z jej nagraniem, prawdopodobnie polskie wykonanie. To wspaniała muzyka, byłem zachwycony. Wtedy dowiedziałem się także, że Górecki nie napisał dotąd żadnego utworu na kwartet smyczkowy i w przeciągu kilku dni skontaktowałem się z nim za pośrednictwem jego wydawcy w Anglii. Poprosiłem Góreckiego, aby napisał coś dla Kronos Quartet. Zatem pierwszym utworem było „Already It Is Dusk”, pierwszy kwartet smyczkowy. Natomiast pierwszy raz spotkaliśmy się w Niemczech. Kiedy mieliśmy tam premierę „Already It Is Dusk”, Górecki przyjechał i odbywał z nami próby. Po krótkim czasie, zaledwie po kilku latach, napisał kolejny kwartet. Zawsze chciałem, aby Henryk napisał więcej kwartetów i wiele lat czekaliśmy na pojawienie się trzeciego utworu. Jego wydanie zabrało około dziesięciu lat… Myślę, że właściwie całość była gotowa już w roku 1995, ale my otrzymaliśmy muzykę dopiero w 2005. Jednak przez te wszystkie lata nie traciłem nadziei. Wiedziałem, że utwór został ukończony i czułem, że będzie to wspaniałe dzieło. Dlatego możliwość zagrania wszystkich trzech kwartetów w jednym miejscu i czasie, w Polsce, a w szczególności w rodzinnym mieście Henryka, była zbyt cudowna, aby z niej zrezygnować. Moim zdaniem będzie to naprawdę wyjątkowa chwila w naszej działalności, a także w całej historii kwartetów smyczkowych.
Oczywiście także dla nas! Mam nadzieję!
Co sprawia, że muzyka Góreckiego jest tak wyjątkowa, zarówno dla was, muzyków, jak i dla nas, słuchaczy? To naprawdę trudne do zdefiniowania. Mogę opowiedzieć o jednym wydarzeniu. Wykonywaliśmy „Already It Is Dusk” pewnego lata w… Myślę, że to były Włochy, może Niemcy, w każdym razie gdzieś w Europie. Mieliśmy koncert plenerowy, była noc. Kiedy zagraliśmy ostatnie nuty, nagle rozbrzmiał dźwięk dzwonów kościelnych. Była może godzina 22.00. Godzina dziesiąta wieczorem i jeden z momentów, w których odczuć można tę absolutną, pochłaniającą całą uwagę doskonałość. Zagraliśmy ostatnią nutę, dzwony zaczęły bić i żaden z obecnych słuchaczy nawet nie drgnął. To było niesamowite! To było tak, jakby muzyka Henryka powiodła wszystkich do tego momentu doskonałości, a potem dźwięk dzwonów zabrał nas wszystkich jeszcze poza nią. Nigdy tego nie zapomnę, to było piękne. Wiesz, podczas wykonań muzyki Góreckiego doświadczyliśmy wielu takich chwil, nie dokładnie takich samych, ale podobnych do tej, chwil, kiedy miało miejsce coś nadzwyczajnego… Uważam, że coś niezwykłego wynika z jego poglądów na temat muzyki i jej funkcji oraz z dźwięku, który on słyszy wewnątrz samego siebie, a który z kolei potem staje się częścią jego muzyki na kwartet smyczkowy. Zawsze, kiedy odbywaliśmy z nim próby i kiedy go spotykaliśmy, było w nim coś pełnego pasji. Moim zdaniem Górecki jest wyjątkową osobą i myślę, że takie wartości jak żywioł, namiętność i wiara są obecne w jego muzyce bardzo silnie.
Zatem bez wątpienia koncert w listopadzie będzie pewnym hołdem dla niego? Tak, a także dla pracy, którą dla nas wykonał do tej pory. Miejmy nadzieję, że powstanie więcej kwartetów!
Też mam taką nadzieję! Czy jest jakiś inny polski kompozytor, którego szczególnie cenicie, a jego utwory chcielibyście wykonywać? Wiem, że nagraliście również kwartety Lutosławskiego. Tak, są również inni. Zagraliśmy koncert w Krakowie, na którym zaprezentowaliśmy „Pierwszy Kwartet” Pendereckiego, który to utwór Kronos wykonuje już od wczesnych lat siedemdziesiątych. Właściwie Penderecki był pierwszym polskim kompozytorem, którego zagraliśmy. Także, hm, Paweł Mykietyn…, przepraszam, nie jestem pewny wymowy! To niebywałe, w Polsce jest wielu cudownych kompozytorów i z pewnością będziemy wciąż poznawać kolejnych. Inny wspaniały twórca, który dla nas pisze w tej chwili, to Hanna Kulenty. Jest fantastyczną kompozytorką!
Wyjątkowość waszego kwartetu, która przyniosła wam wielką sławę, widoczna zarówno podczas występów na żywo, jak i w nagraniach, polega na wykonywaniu przez was muzyki należącej do przeróżnych gatunków i stylów. Gracie wszystko, począwszy od muzyki dawnej po współczesne kompozycje, jazz, folk, nawet utwory rockowe. Cóż kryje się za tą różnorodnością? Czyżby stałe podążanie za czymś nowym? Uważam, że jedną z zalet bycia muzykiem w naszych czasach jest możliwość eksploracji całego świata muzyki i podążania za naszymi uszami! Jeśli chodzi o mnie, moje uszy prowadzą mnie w wielu różnych kierunkach jednocześnie. Granie muzyki jest fascynujące, to sposób komunikowania się z innymi ludźmi oraz konfrontacja z innymi ideami na temat muzyki i życia. Dlatego dla mnie to zawsze był sposób na połączenie się ze światem oraz na poszukiwania w świecie muzyki.
Jesteś także zaangażowany w projekty interdyscyplinarne, jak film czy teatr. „Sun Rings” wykorzystuje nawet multimedia, zatem zupełnie odmienne pola twórcze. Według mnie jedną ze wspaniałych cech grania koncertów jest obecność pytań, a zatem nadzieja na uzyskanie odpowiedzi na to, czym jest koncert, czym jest doświadczenie muzyczne? Dla mnie to rodzaj śledztwa, zastanawiania się, co znaczy pójście na koncert oraz co oznacza granie koncertu.
Podczas, gdy w waszym przypadku wydaje się to całkowicie naturalne, dla większości muzyków klasycznych wykonywanie czy choćby poszanowanie dla nieakademickich form muzycznych jest czymś rzadkim. Czy w akademickich kręgach bywacie postrzegani jako dziwacy? Och, jestem pewien, że wszystko, co tylko można sobie wyobrazić, zostało już na nasz temat powiedziane. Tak po prostu bywa, kiedy robi się coś inaczej. Wszędzie znajdą się ludzie, którzy uważają nas za dziwnych, a nasz stosunek do muzyki za obcy, sprzeciwiający się tradycji. Byliśmy nazywani już różnorako.
Czy uważasz, że wciąż pozostało wam do odkrycia jakieś zupełnie nowe muzyczne terytorium, biorąc pod uwagę wszystko, co zrobiliście i wciąż robicie? Jak dotąd wykorzystaliśmy zaledwie ułamek wszystkich dostępnych możliwości! Jest tyle kierunków, w których można pójść. W tej chwili około pięćdziesięciu kompozytorów pisze dla nas nowe utwory. Powód, dla którego chcę, aby to właśnie oni pisali dla nas jest taki, iż pojawia się wciąż mnóstwo utalentowanych ludzi i tyle świetnych pomysłów związanych z muzyką, że nastał dla nas niesamowicie twórczy i owocny czas, właśnie teraz. Dopóki żyć będą cudowni kompozytorzy i cudowni muzyczni wizjonerzy, dopóty będę gotowy na nowe rzeczy.
To dlatego stworzyliście „Kronos: Under 30 Project”? To był jeden z powodów. Wiesz, kiedy Kronos przygotowywał się do obchodów trzydziestej rocznicy, zastanawialiśmy się, w jaki sposób moglibyśmy zorganizować bliską nam uroczystość i zdaliśmy sobie sprawę, że jest wielu kompozytorów na świecie, których całe życie datuje się na czas naszej kariery. Wielu z nich nie znaliśmy, ani nawet o nich nie słyszeliśmy. Kompozytorzy często są nieśmiałymi ludźmi i czasami trudno jest dowiedzieć się czegoś o młodych twórcach. Dlatego postanowiliśmy coś z tym zrobić i ruszyliśmy z projektem zamawiania kompozycji u twórców poniżej 30 roku życia.
A co z waszą własną muzyką? Czy kiedykolwiek graliście coś skomponowanego przez członków zespołu? Tak, skomponowaliśmy i graliśmy kilka własnych rzeczy. Jednak uważam, że Kronos najlepiej potrafi komponować programy koncertów lub zestawiać w całość zawartość albumów, jak choćby program trzech kwartetów Góreckiego. Nie napisaliśmy muzyki, ale stworzyliśmy program. Dlatego czuję ogromną satysfakcję, że moje zdolności kompozycyjne są wykorzystane w najlepszy sposób!
Wraz z Tomem Waitsem wzięliście udział w koncercie (i wydawnictwie) „Healing The Divide: A Concert For Peace And Reconciliation” („Lecząc podział: koncert dla pokoju i pojednania” – projekt o wydźwięku społeczno-politycznym, z udziałem Dalaj Lamy – przyp. red.). Czy często angażujecie się w tego typu projekty? Tak. Na marginesie dodam, że gramy z Tomem ponownie za kilka tygodni. To jeden z moich ulubionych muzyków. Jesteśmy również związani z kilkoma innymi przedsięwzięciami, inicjatywami, performansami itp. Tak, angażujemy się często.
Czyli uważacie, że muzyka ma swego rodzaju misję do spełnienia? Może zmieniać świat, powinna zmieniać świat? Dla mnie muzyka jest bardzo prywatna. To coś, co każdy z nas posiada wewnątrz siebie. Czuję, że muzyka jest nieprawdopodobnie silna. O sposobie, w jaki muzyka działa na mnie, świadczą te momenty mojego życia, w których muzyka totalnie mnie zmieniła: ocaliła mnie, przyniosła ogromne szczęście. Sposób, w jaki muzyka zmienia świat, polega na docieraniu indywidualnie do każdego słuchacza w danym momencie. To bardzo osobiste. Zawsze pragnąłem muzyki, która potrafiłaby ocalić ludzi od smutku i tragedii. Wciąż będę pragnął takiej muzyki. I wciąż będę próbował ją odnaleźć.
Moje ostatnie pytanie… Laurie Anderson powiedziała w jednym ze swoich wywiadów, że została zaproszona przez NASA do stworzenia pewnego projektu artystycznego. Czy potrafisz wyobrazić sobie siebie i ją jako zaproszonych przez NASA, a jeśli tak, co chcielibyście przekazać ludziom? Cóż, już byliśmy zaproszeni przez NASA, a tym, co zdecydowaliśmy się przedstawić była kompozycja „Sun Rings” Terry Rileya, która jest wielką deklaracją na temat pokoju, pojednania, uświadomienia sobie, że Ziemia jest jedna i dzielimy ją z sześcioma miliardami innych ludzi. Zatem wszystko to, co robimy, robimy w powiązaniu z losem wszystkich innych ludzi. Dopóki na świecie będą ludzie, którzy cierpią głód, którzy są bezdomni, którzy są uzależnieni od narkotyków i którzy doświadczają wojen, dopóki te wszystkie negatywne zjawiska istnieją, dotyczą one nas wszystkich. To przesłanie stanowiło istotę naszej odpowiedzi na zamówienie ze strony NASA.
Bardzo dziękuję za rozmowę. Ponownie czekamy na was w Katowicach! Pozdrów ode mnie publiczność w Katowicach i jeśli zobaczysz Henryka Góreckiego serdecznie go ode mnie uściskaj.
tekst: Wojtek Mszyca Jr, Anna Harasimowicz | zdjęcia: arch. Ars Cameralis, Aga Psiuk
Kronos Quartet wystąpił w Katowicach 10.11 w ramach Festiwalu Ars Cameralis >>> zobacz zdjęcia
PODZIEL SIĘ
tekst
Wojtek Mszyca Jr
tekst
Anna Harasimowicz