Fvck The FractalsŚródmieście Kangurów
Nikt go nie znał i nikt nie kojarzył. Wygrał Dzielnicę Brzmi Dobrze, wydał płytę i szturmem podbija scenę… właśnie, jaką scenę? Młody artysta, który zaciera międzygatunkowe granice oraz udowadnia, że koncerty można przeżywać inaczej.
Miejsca w GZMie, które mają dla mnie szczególne znaczenie… lasy na terenie Dąbrowy Górniczej, szczególnie Podlesie, gdzie spędziłem gros swojego dzieciństwa i czasów liceum. Borówa, czyli górka Gołonowska – ogólnie cały ten rejon usiany jest masą wspomnień i ciężko tak dobitnie wskazać jedynie kilka „najważniejszych”. Chociaż szczególne znaczenie ma Gliwicki Las, gdzie znaleźliśmy się z Normanem – połową duetu FTF oraz mózgiem całej operacji.
Nasze rytuały podczas tworzenia muzyki… Odpowiednie światło, palo santo, kadzidła – to często przewijające się elementy. Ale tak w sumie to samo tworzenie jest rytuałem, w którym emocje i doświadczenia zamieniamy na dźwięki. Taki obrzęd, podczas którego tworzymy „soundtrack do życia”.
Wygrana w V edycji Dzielnicy Brzmi Dobrze oznaczała dla mnie… pierwszą wygraną w życiu (na polu rywalizacji z innymi, i to jeszcze w czymś, na co jestem zajawiony), przepotężne wsparcie zarówno na polu materialnym, jak i motywacyjnym. Kozacko tak zostać docenionym jako artysta, i spotkać się z tak pozytywnym odbiorem swojej twórczości.
Moja ostatnia zajawka… to uczenie się dostrzegania piękna tego, co nas otacza. A tak bardziej prozaicznie to vj’ka w Resolumie, muza, taniec, joga i jazda na desce.
Moja misja w muzyce jest… zależna od okoliczności! Tak serio to myślę, że żadna większa nam nie przyświeca. Jasne, znalazłoby się parę odpowiedzi na to pytanie na przestrzeni ostatnich lat – jednak myślę, że to dopowiadanie kontekstu za pomocą słów do czegoś, co jest za ich pomocą nieopisywalne i niewyrażalne.
To takie zabawne, że coś tak nieuchwytnego może tak bardzo zapadać w pamięć, co nie?
Gdybym do końca życia miał słuchać tylko trzech płyt, byłyby to… z takiego pierwszego rzutu, a sądzę, że w takich przypadkach sprawdzają się one wyśmienicie, to byłyby:
1. Essex „Dualizm”
2. Flume „Hi, this is Flume” (mixtape)
3. Dead Can Dance „Spiritchaser”
Studia filozoficzne były dla mnie… sztos doświadczeniem z przekozacką ekipą. Świetnie rozszerzającym horyzonty i przy umiejętnym wykorzystaniu tego, co przekazywali nam wykładowcy – wzbogacającym o mentalne narzędzia, zarówno do rozwiązywania problemów, jak i poszerzania ciekawości wobec świata.
Do końca 2024 roku chciałbym… dożyć.
Nie przepadam za… wieloma rzeczami. W kontekście muzycznym – za stagnacją twórczą i nudą. Strasznie popularna stała się odtwórczość i podążanie utartymi schematami. Myślę, że są inne drogi, a najciekawsze są te niezbadane.
Z muzyką operową… nie miałem nic wspólnego aż do pracy w Operze Śląskiej. Jedyne, co mi się kojarzy, to Igggor i Serj Tankian na solowych płytach.
Nigdy nie zapomnę… jak na występie Zamilskiej w tyskiej Mediatece rozpętaliśmy z przyjaciółmi taneczną rewolucję! Wiecie: koncert techno na siedząco – straszne! Więc po paru minutach tak zaczęło mną bujać, że wstałem, po kolejnych kilku przyłączyli się przyjaciele, poszliśmy w bok sali. 15 minut później sporo osób już stało, a ostatecznie Zamilska zaprosiła nas na scenę, mówiąc że „jest tu obok niej jeszcze sporo miejsca” czy coś takiego. No co za akcja!
Eteryczność w muzyce… to narodziny i śmierć nieskończonych wszechświatów w nas powstających z każdym słuchanym utworem. To takie zabawne, że coś tak nieuchwytnego może tak bardzo zapadać w pamięć, co nie?
maj/czerwiec 2024
PODZIEL SIĘ
tekst
Maciej Baranowski