FerbiDzisiaj się nie spieszę
„Na pięciolinii przez całe życie” – rapował w „Cruisin’”, a dziś już oficjalnie debiutuje EP-ką pod tytułem „24” (Emuze.me 2024).
Ferbi to raper o klasycznym rysie – z jednej strony chętnie przeglądający się w (także śląskim) oldschoolu, z drugiej absolwent Akademii Muzycznej, który wraz z formacją NTE nie stroni od instrumentalnych improwizacji czy eksperymentów z jazzem i elektroniką. „Ambitny stuff” przeplata z „Baletem”, a jego teksty pełne są tyleż marzeń, ile konfliktów wewnętrznych.
Pochodzę z… Chorzowa.
Tworzę w… Katowicach i od kilku miesięcy w Warszawie.
Na scenie są ze mną… moi ludzie, czyli Jacek, Olaf, Fabian, Adaś i Tymo – na różnych koncertach w różnych kombinacjach.
Rap towarzyszy mi od… przedszkola, gdzie prześcigaliśmy się z kolegami o to, kto jest bardziej „na rapie”, czyli kto ma szersze spodnie i więcej kaset z zakazanymi przez rodziców utworami.
Przełomem w mojej dotychczasowej karierze było… Myślę, że do przełomu dopiero się zbliżam.
Udział w półfinale „Nowej Legendy” [konkursu dla młodych polskich raperów organizowanego przez portal RapNews i platformę Emuze.me – przyp. red.]… był dziełem przypadku. Utwór „Raz’n’czas” został zgłoszony do programu przy zmianie wydawnictwa, o czym dowiedziałem się z Instagrama tuż przed koncertem. Byłem bardzo zaskoczony, że mój kawałek – oldschoolowy na tle innych raperów o nowszym brzmieniu – i tak został wyróżniony.
Myślę, że w moim przypadku klasyka i rap to były po prostu dwa oddzielne nurty, które w mojej głowie dojrzewały razem ze mną.
Vibe, który najlepiej oddaje moją debiutancką EP-kę „24”, to… „dzisiaj się nie spieszę” albo „co złego się może stać” type beat. Całe EP jest zamknięte w 24 godzinach, gdzie każdy z pięciu utworów jest kolejnym checkpointem doby.
Raper z klasycznym wykształceniem muzycznym… uczy się pisania tekstów od zera, niezależnie od umiejętności instrumentalnych. Jest to zupełnie inna bajka i niesamowicie rzadko udaje się połączyć te światy ze smakiem. Główną korzyścią mojego wykształcenia (a dla orędowników fraz typu „szkoła zabija kreatywność” – pewnie przeszkadzajką) jest rozwinięta świadomość muzyczna – za sprawą edukacji ukierunkowana nieco jednotorowo na klasykę. Trzeba pamiętać, że szkoła/uczelnia muzyczna jest przede wszystkim wypełniona ludźmi, gdzie każdy słucha czegoś innego i zaraża dookoła swoją zajawką. Myślę, że w moim przypadku klasyka i rap to były po prostu dwa oddzielne nurty, które w mojej głowie dojrzewały razem ze mną.
W pisaniu tekstów… najważniejszy jest polot i pomysł. Potem dochodzi jeszcze umiejętność odnalezienia w sobie tych samych uczuć, które sprawiły, że pomysł na tekst w ogóle powstał. To drugie z biegiem czasu wydaje mi się nawet ważniejsze. Często okazuje się, że teksty które wypłynęły „same z siebie”, bez większego zaplanowania, są najbardziej naturalne w odbiorze.
Improwizacja i freestyle to sedno doświadczania hip-hopu i ulotności muzyki na żywo.
Mariaż hip-hopu z jazzem… to moja biblioteka muzyczna.
Nie wyobrażam sobie mojej muzyki bez… czegoś, co rezonuje z człowiekiem.
Zacząłem organizować Hop On Hip-Hop Jam Sessions w Jazz Clubie Hipnoza w Katowicach, bo… jamowanie to jedna z moich ulubionych form spędzania czasu z moimi ludźmi. Robiliśmy to już w gimnazjum, tylko zamiast sceny czy klubu były szkoła i przypadkowe miejsca na mieście.
Największym zaskoczeniem tego cyklu było dla mnie… to, ile ludzi przyszło już na pierwsze wydarzenie. Razem z Olafem, Fabianem, Jackiem i Sarą, organizując pierwsze Hop On, wiedzieliśmy, że impreza sama w sobie będzie niesamowita. To, co się wydarzyło, było nieoczekiwane, klub pękał w szwach, a ludzie przynieśli ze sobą tyle dobrej energii, że naszą misją stało się robienie tego dalej i bardziej.
Improwizacja i freestyle… to sedno doświadczania hip-hopu i ulotności muzyki na żywo. To, co wychodzi na scenie, nigdy na nią nie wróci, zostaje zapisane w głowie tylko jako wrażenie, na które składa się suma ludzkich doświadczeń w danym momencie i przed nim. Wszystko jest reaktywne i nowe, formuła ciągle się zmienia. Ciężko jest to opisać w kilku zdaniach, o ile w ogóle się da. Trzeba zobaczyć i usłyszeć.
Tradycja śląskiego hip-hopu… to coś, co czuje każdy, kto się tutaj wychowywał. Myślę, że tak samo jak tożsamość Ślązaka, tożsamość śląskiego rapu jest silna i wyjątkowa. Poczułem to tak naprawdę w pełnej okazałości, gdy zaczęliśmy organizować Hop On. Wystawa tej kultury na żywo z wszystkimi jej filarami.
Na Śląsku czuję… że jestem u siebie.
Wyzwaniem w karierze raperskiej… jest to, że opiera się ona wyłącznie na tym, co sam w nią włożysz. Nie ma półśrodków. Trzeba myśleć o wszystkim, zaczynając od najważniejszego – czyli muzyki – kończąc na pomysłach promocyjnych.
W 2024 roku życzę sobie… wielu pomysłów i otwartości głowy u słuchaczy. Na nowy rok przygotowanych mam już bardzo wiele utworów, część z nich na pewno zaskoczy. Możecie spodziewać się dużo bardziej różnorodnej muzyki niż dotychczas, kilku utworów na moich beatach i kilku ciekawych współprac. Jedna rzecz, którą mogę zdradzić, to live sesja, nad którą pracujemy.
>> Ferbi i Hop On na Fb
>> Ferbi i Hop On na Ig
styczeń/luty 2024
PODZIEL SIĘ
tekst
Joanna Zabłocka