Urodziny miasta: Kocham KatowicePłynie muza przez miasto
Już za chwilę stolica Górnego Śląska świętować będzie swoje 154. urodziny! A jak wiadomo, urodziny to idealna okazja do dobrej – najlepiej muzycznej – zabawy.
Między 12 a 15 września w Katowicach cieszyć się będziemy muzycznym świętem pod szyldem: „Kocham Katowice”. W tym roku odbędzie się m.in. „spotkanie mistrzów” – wspólny koncert legendy polskiego bluesa, grupy Dżem, z muzykami Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w sali NOSPR. Pojawi się także grupa Vołosi z węgierskim wirtuozem skrzypiec Féliksem Lajkó oraz bośniacka formacja Dubioza Kolektiv.
Prawdopodobnie największą publikę zgromadzi plenerowy show Abradaba (14.09). Członek Kalibra 44 poprowadzi swoich przyjaciół w nowych interpretacjach przebojów katowickich i śląskich muzyków. Na scenie towarzyszyć będą mu m.in. DJ Eprom, Kuba Badach, Czesław Mozil, Jan Gałach, Maciej Lipina, Miuosh, Pokahontaz czy muzycy z zespołu Coma. I właśnie o tym, czego możemy spodziewać się po zbliżającym się wielkimi krokami wydarzeniu, rozmawiamy z Abradabem.
Ultramaryna: Co poczułeś, kiedy dowiedziałeś się, że koncert, za który odpowiadasz, będzie jednym z głównych wydarzeń tegorocznych Dni Katowic?
Abradab: Właśnie się dowiaduję i czuję, jak mrówki chodzą mi po ciele. (śmiech) A odpowiadając zupełnie poważnie… Symfoniczny koncert Dżemu z muzykami Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia to dopiero będzie wydarzenie, nie byle gratka! Myślę, że to najważniejszy występ tegorocznych Dni Katowic.
Absolutnie nie traktuję „mojego” koncertu jako najważniejszego. Chcę po prostu pokazać znakomitej publiczności (to nie kokieteria – byłem na tej imprezie w zeszłym roku i widziałem, jak reagowali i co się tam działo) świetnych artystów. Nie ukrywam, że propozycja zagrania była dla mnie zaskoczeniem, nie zgłaszałem swojej kandydatury. (śmiech) Poczułem się wyróżniony; była oczywiście wielka radość, a po chwili pierwsze: „O rany, ale będzie stres!”. Jak już do mnie dotarło, że to się dzieje naprawdę, złapałem za telefon i zacząłem wydzwaniać do pierwszych artystów.
Nie będzie to typowy koncert hiphopowy. Co przygotowaliście dla słuchaczy, którzy tego dnia stawią się w Strefie Kultury?
To prawda! Nie zamykamy się w klasycznej formule: DJ i raper. Zaprosiłem do Katowic głównie artystów mojego pokolenia, reprezentujących najwyższy poziom artystyczny i różne gatunki muzyczne. Będą oni wykonywać zarówno swoje utwory, jak i te napisane przez twórców związanych z Kato. W tym przypadku sugerowałem się nie tylko popularnością danego kawałka, ale i jego potencjałem koncertowym.
Mamy więc kilka nieoczywistych perełek. Nie będziemy odgrywać coverów, proponujemy za to nowe, świeże wersje zaprezentowane przez zespół umiejący grać – nazwijmy to – bardzo ciężko. Będzie zatem beatowo, gitarowo, pojawią się wokaliści dysponujący znakomitym warsztatem i charyzmą, najlepsi raperzy, ciekawe aranżacje i oczywiście blues. Całość ma być tak energetyczna, jak się tylko da.
Domyślam się, że takie przedsięwzięcie do najłatwiejszych nie należy. Co było najtrudniejsze podczas realizacji tego wydarzenia?
Największy problem stanowił dla mnie booking artystów, bo pojawiało się wiele warunków: od wolnego terminu, przez związanie z naszym regionem, własny repertuar, aż po chęć zagrania czyichś utworów. Na szczęście finansowe kwestie nie leżały w zakresie moich obowiązków. (śmiech)
Nie mogę nie wspomnieć, że ogrom pracy spoczął na barkach chłopaków z „Luźnych Typów” – musieli znaleźć sposób na wybrane przeze mnie numery, tak by całość mi się podobała. Pamiętajmy też o całej logistyce, no i ambicji, bo bardzo zależy mi na tym, by koncert podobał się przede wszystkim odbiorcom.
Mimo przeszkód udało ci się jednak zebrać prawdziwą śmietankę – od chłopaków z Pokahontaz, przez Czesława Mozila, aż po muzyków z Comy. Czym się kierowałeś, stawiając na tych artystów?
Kluczem była właśnie relacja tych wszystkich artystów z Katowicami i Śląskiem. Wybór Pokahontaz to oczywistość – są przecież legendami śląskiej sceny hiphopowej. Czesław Mozil urodził się w Zabrzu, a Kuba Badach to absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej w Katowicach. Swoją drogą, z tym ostatnim widywaliśmy się już w latach 90. w kultowym klubie Hobbit.
Powiedziałeś wcześniej, że koncert ma się podobać przede wszystkim odbiorcom. Na co powinni zwrócić uwagę? Uchyl rąbka tajemnicy.
Szykujemy mocną wersję jednego z utworów Shakin’ Dudiego. Będziemy „przybijać piątkę” nieobecnemu niestety tego dnia Grubsonowi w jednym z jego numerów. Będą kooperacje hiphopowe w obrębie śląskich rapowych bangerów. Tak jak wspominałem, będzie różnorodnie – od gitarowego grania aż po klasyczny, najntisowy hip-hop.
Nie chciałem, aby impreza była „dla wszystkich, czyli dla nikogo”. Jej nieoficjalnym hasłem przewodnim jest energia. Stawiamy na współpracę we wspólnej, dobrej zabawie. Widzimy się 14 września w Strefie Kultury!
ultramaryna, wrzesień 2019
PODZIEL SIĘ
tekst
Marcin Misztalski